-Może byś się ruszyła co?
Odwróciłam się na dźwięk głosu Belli. Było sobotnie popołudnie, a ja siedziałam w swojej nowej willi jedząc lody i przerzucając bezmyślnie kanały w telewizorze. Nie zdążyłam się nawet przebrać z pidżamy. Wyłączyłam dźwięk.
-Co ty tutaj robisz?
-Dałaś mi zapasowe klucze, zapomniałaś? - pokiwałam głową i wróciłam do bezmyślnego gapienia się w ekran - Tak nie może być! - Bella wyrwała wtyczkę z kontaktu - Od jakiegoś tygodnia nie wychodzisz z domu. Co się stało?
-A czemu coś musiało się stać? Po prostu chcę napisać coś nowego...
-I nigdy wcześniej nie musiałaś robić tego w ten sposób!
-Widać zmieniły się moje metody. - zapadła chwila ciszy, w której ona mierzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem, a ja ją nienawistnym. - Daj spokój Bells.
-Chodzi o Liama?
Jęknęłam i ukryłam głowę pod poduszką. Dlaczego? Pytam się dlaczego, ona musiała o nim wspomnieć. Od razu ogarnęło mnie poczucie winy. Zagryzłam wargę i starałam się pozbyć tego okropnego uczucia. Moja przyjaciółka siedziała cierpliwie czekając na odpowiedź.
-Nie dasz mi spokoju prawda?
-Zgadza się. - ułożyła się wygodniej w fotelu - Będę tu siedziała dopóki nie powiesz mi co się dzieje.
-Wiesz, tu nie chodzi o Liama. Ani o Justina - dodałam kiedy zaczęła otwierać usta - Chodzi o mnie. Bo ja... ja naprawdę myślałam, że to skończone... a potem ta piosenka... i przypomniałam sobie. Moje życie uczuciowe jest do chrzanu!
Bella zaśmiała się cicho i wyszła z salonu. Odprowadziłam ją wzrokiem, po czym opadłam na kanapę. Kiedy pierwszy raz usłyszałam Heartbreaker naprawdę mną to wstrząsnęło. Nawet nie wiem dlaczego, przecież to tylko zwykła piosenka. Nie raz powtarzałam sobie "Co cię to obchodzi, przecież teraz jesteś z Liamem.", ale nie wiedzieć czemu ten głupi utwór nie chciał dać mi spokoju. Po raz setny tego dnia mój telefon zaczął wygrywać arie sięgnęłam po niego. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Liama, odrzuciłam połączenie obiecując sobie w duchu, że jutro do niego zadzwonię. Od pewnego czasu nie miałam ochoty na jego towarzystwo.
-Wróciłam - Bella postawiła przede mną kubek kawy - Opowiadaj co Cię gryzie.
Sięgnęłam po napój i zaciągnęłam się jego pięknym zapachem. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i zaczęłam opowiadać co mnie gryzie. Zaczęłam od niepokoju związanego z Justinem, że od niedawna znów zaczęłam ciągle o nim myśleć.
-A najgorsze jest to, że Liam jest taki cudowny. Po prostu ideał chłopaka, a ja nie wiem co czuję i tak bardzo nie chcę go zranić. On jest dla mnie naprawdę ważny, nie poradziłabym sobie bez niego, potrzebuje go, ale nie jestem pewna w jakim sensie.
-W przyjacielskim? - podsunęła
-Może - wzruszyłam ramionami - Skąd ja mam to wiedzieć?
-Ale nie możesz się tak załamywać! - wrzasnęła Bells po minucie ciszy - Nic nie zmienisz siedząc w domu. Wiesz, że ja też nie lubię takich klimatów, ale choć do klubu.
Spojrzałam na nią jak na idiotkę. Czy ona w chwili mojej totalnej depresji proponuje mi jakieś głupie potańcówki? Pokręciłam z niedowierzaniem głową, a ona spojrzała na mnie błagalnie. Zresztą co mi szkodzi? Podniosłam się z kanapy i wyszłam do łazienki. Prysznic trochę poprawił mi nastrój, spłukując trochę smutków. Zaciągnęłam się miętowym zapachem szamponu do włosów. Zaśmiałam się cicho słysząc stukanie do drzwi. Bella naprawdę powinna nauczyć się cierpliwości. Bez pośpiechu zawinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki. Stanęłam przed szafą licząc, że jakieś ubrania same wpadną mi w ręce. Nie chciałam się przesadnie stroić, więc wzięłam zwykłe czarne szorty, do tego bokserkę w tym samym kolorze i koszulę w kratę. Moja przyjaciółka już czekała w samochodzie. Podróż minęła nam szybko, śpiewałyśmy razem wszystkie piosenki, które akurat puścili w radiu. O ile nasze krzyki można nazwać śpiewem. Pod
klubem zakryłam się lekko koszulą i weszłam jak najszybciej do środka. Minusy nagrywania muzyki, wszędzie czają się te nieznośne paparace. Bella, od razu podeszła do baru co trochę mnie zdziwiło. Ruda zazwyczaj wystrzega się alkoholu. Po kilku drinkach ruszyłyśmy na parkiet. Nawet nie zauważałam z kim tańczyłam. Było mi to potrzebne, zanotowałam w głowie żeby podziękować Belli za wyciągnięcie mnie z domu. Poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce, więc odwróciłam się gwałtownie. Pierwsze co zobaczyłam to duże niebieskie oczy i promienny uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Oddaliłam się trochę, żeby lepiej przyjrzeć się chłopakowi. Miał on blond włosy, które zaczesywał do góry jak Justin. Do tego pociągłą twarz i piękne dołeczki w policzkach. Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Hej. - wyszeptał mi powitanie do uch, a ja poczułam jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka pod wpływem jego oddechu
-Witaj.
-Widzę, że mam szczęście. Tańczę z samą Seleną Gomez.
-A ja z tym słynnym Lukem Hemmingsem. - odpowiedziałam przypominając sobie skąd go znam
-Oboje mamy dużo szczęścia. - obdarzył mnie kolejnym uśmiechem, po którym w jego policzkach pojawiły się te cudowne dołeczki. - Może się przejdziemy?
Pokiwałam głową i wyszliśmy z klubu. Na dworze uderzyło we mnie świeże, chłodne powietrze.
-Skoro ty jesteś w Los Angeles to znaczy, że jest też Liam prawda?
-Yep. Strasznie się irytuje, że nie odbierasz od niego telefonu.
Westchnęłam cicho. Wiadomo, że Luke wie o wszystkim, w końcu jeździ wszędzie z moim chłopakiem.
-Mógłbyś mu nie mówić, że mnie spotkałeś?
-Spoko - kolejny piękny uśmiech - Nie chcę wtrącać się w wasz związek.
Błądziliśmy po ulicach miasta aniołów dość długo. Blondyn był świetnym rozmówcą. Wysłałam Belli smsa, żeby mnie nie szukała i że sama wrócę do domu. Oczywiście chłopak mnie odprowadził. Było już grubo po północy, kiedy przekroczyłam próg swojej sypialni. Wyciągnęłam stary podkoszulek Justina, który znalazłam kiedyś w swoim pokoju a teraz służył mi za pidżamę. Padłam na łóżko zmęczona i od razu zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie zważając na to, o której wczoraj położyłam się spać. Leżałam chwilę w otępieniu nie wiedząc co wyrwało mnie ze snu. Po chwili usłyszałam głośne i natarczywe walenie w drzwi. Zerwałam się z łóżka, naciągnęłam na siebie wczorajsze szorty i zbiegłam po schodach.
-Już idę - krzyknęłam słysząc ponownie to okropne dudnienie.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Dochodził do mnie lekki zapach alkoholu i dymu papierosowego co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Przecież on nie palił, ale nie to było najdziwniejsze. Najdziwniejsze było to, że na moim progu stał Justin Bieber i patrzył na mnie z ironicznym uśmieszkiem na ustach.
-Witaj shawty.
***
Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale jestem ostatnio odcięta od internetu. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Jeśli to czytasz bardzo proszę o komentarz.
czekam na następny
OdpowiedzUsuńświetny! końcówka mnie zaskoczyła:o
OdpowiedzUsuńczekam na dalszy rozwój sytuacji <3
Swietne! Juz mi sie podoba a to dopiero prolog i 1 rozdzial :) a pod prologiem napisalas ze to druga czesc twojego opowiadania mozesz podac link do pierwszej czesci bo nie moge znalesc prosze :) ~ Asia xo
OdpowiedzUsuńDobra znalazlam linka! Madra Asia wczesniej nie wpadla zeby wejsc w twoj profil :D
UsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna, oby tak dalej! :) Powodzenia! xd
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :D
Chcę następnego xx
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy? Czekam xx :*
OdpowiedzUsuńJak, do jasnej cholery jak to możliwe, że ten fanfic nie jest znany, sławny?! To jest boskie! Całą noc czytałam, masakra D:
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na next xxx
genialny rozdział x
OdpowiedzUsuńcudo...czekam na następny
OdpowiedzUsuńNajlepszy jakiego czytam <3
OdpowiedzUsuńProszę daj nexta bo umrę xD zajebisty
OdpowiedzUsuńOoo fajna końcówka ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
zajebiste <33 czekam na next <33
OdpowiedzUsuńCo z dalszymi rozdziałami ? :)
OdpowiedzUsuńI dowiedziałam się, że to jest kontynuacja opowieści, więc gdzie mogłabym znaleźć pierwszą część? Mogę prosić o link ? XD
@19_Martyna_97
Dalsze rozdziały pojawią się pod koniec wakacji, bo na razie nie mam jak ani nic napisać, ani opublikować za co bardzo przepraszam ;) a tu link do 1 części http://victoris-selena.blogspot.com/
Usuńświetny
OdpowiedzUsuń